Opłaty

Informacje o lokalu

Preferencje

Opis mieszkania

Witam serdecznie.

Poszukuję chętnej osoby do zajęcia całego(!) pokoju w Katowicach. Okoliczności zmusiły mnie do znalezienia sobie innego lokum, a jakiś ludź konieczny by był na me miejsce. Owa przestrzeń do zagospodarowania znajduje się w malowniczej i spokojnej okolicy (na granicy między Piotrowicami a Ligotą). Pod nosem jest osiedlowy sklep (i cholernie drogi), przystanek autobusowy, dzięki któremu nawet szybko dostaniemy się do centrum, dworce kolejowe (Piotrowice bliżej, Ligota – 10 minut spacerkiem), bankomat, monopolowy i kiosk ruchu. Dla studenta/studentki SUM'a dodatkowa atrakcja – mieszkanie leży jakieś pół godziny (na piechotę) od Wydziałów Lekarskiego i Opieki Zdrowotnej.
Najistotniejsze – płatność. Właścicielka przyłazi po haracz raz w miesiącu przed 10. Normalna stawka – 500 zeta. Teoretycznie to trochę dużo, ale posiadanie WŁASNEGO pokoju, walka o łazienkę jedynie z dwoma dziewczynami oraz kuchnia z pełnym sprzętem, no i oczywiście łącze ze światem za free trochę kosztuje. Mankament – w momencie teleportowania się do mieszkania i zgodzenia na takie warunki zmuszony/zmuszona jesteś do wpłaty kaucji w wysokości również 500 złotych. Co dwa miesiące przychodzą rachunki za wodę i na to trzeba się składać. Żarcie i wszelkie inne produkty przeznaczone do gospodarstwa domowego we własnym zakresie (chyba, że dogadasz się z mieszkającymi tutaj dziewczynami).
Słów kilka o pokoju. Żółte ściany, lepiej po nich nie malować, bo trza będzie płacić. Ciepło w tyłek jest (ten pokój to jedyny, w którym są szczelne okna). Blisko łazienki (też plus, fory na starcie do wyścigu do niej). Słońce wali po oknach rankami, ale zasłonki są. Do umowy za wynajem mieszkania dorzucam sama od siebie biurko (nie używane) za 40 zeta oraz materac. Ten ostatni całkiem wporzo – gruby, trochę skrzypi, ale tylko rok ma, za 100 zeta (cena może ulec zmianie).
Okolica. Dla lubiących pospać – rano przyjeżdżają po śmieci, trochę hałasują. Tłuką butelki, kretyni. Czasami też przychodzą panowie i zaglądają do kontenerów na śmieci. Bandy młodocianych dresów nie nachodzą okolic, ale czasami jakieś pojedyncze, dorosłe (a więc nieco bardziej niebezpieczne) osobniki mogą się na horyzoncie pojawić. Sąsiedzi są typami duchów – nie widać ich i nie słychać. Czasami z naprzeciwka dochodzą poszczekiwania psa, ale nikt go jeszcze nie widział. Legenda głosi, że przetrzymują tam skarb, a chroni go trójgłowy Cerber. Weekendami mieszkańcy wyższych pięter nieco przeszkadzają – w końcu to dni ogólnopolskiego tłuczenia kotleta. Bywa też, że ktoś biega po mieszkaniu piętro wyżej (podejrzewamy, że dzieci).
A teraz o samych współlokatorkach. Nie przeszkadzają, pukają przed wejściem do pokoju i mają w zwyczaju okupować kuchnię. Zdarza się im hałasować. Ostrzeżenie! Nagminnie słuchają disco polo i wieczorami usiłują śpiewać różne, starsze hity naszych rodziców, które niekoniecznie im wychodzą. Jedna z nich ma szczura, ale warto uprzedzić, że nie znosi kiedy się tak jej zwierzątko nazywa. Fachowa nazwa brzmi koszatniczka, ale tak naprawdę ja wielkiej różnicy nie widzę. Ale tak ogółem, to są OK. Wystarczy na wstępie nie dać sobą szarpać i ustalić pewne granice cierpliwości i wytrzymałości własnej, a dadzą żyć.
A, i jeszcze jedno. Palić można, byleby dym nie szedł na mieszkanie. Wtedy jest wojna. Puste butelki po winie lub wódce proponuję stawiać koło kartonu na szafce w kuchni. Swoją drogą, uwaga na to pudło. Jest pełne butelek po Komandosie – znanym i lubianym prawie winie. Nie zdziw się mój zastępco mieszkaniowy, jeśli każdego wieczoru z największego pokoju będą dobiegać dzikie wrzaski i piski. To tylko dziewczyny oglądają „Jaka to melodia” i śpiewają co skoczniejsze kawałki.
Miejsca mocy w mieszkaniu. Polecanym jest balkon – okno na świat zewnętrzny. Dzięki niewielkiej odległości od ziemi (to tylko pierwsze piętro) można też uznać go za wejście i wyjście awaryjne. Niestety, wstęp wzbroniony. Żeby się tam dostać trzeba pokonać pełen pułapek i zagadkowych, czarnomagicznych przedmiotów pokój współlokatorki. Kolejnym miejscem pełnym energii jest kuchnia – rzecz normalna. Znajduje się tam taka magiczna skrzynia, gdzie składować można niezbędne do przeżycia przedmioty (wódka, żarcie). Następny punkt – łazienka. Chyba tego objaśniać nie muszę... Ostatnie miejsce mocy to szafa. Ostrzegam, mimo że się niezmiernie przydaje, to jest równocześnie siedliskiem obrzydliwych, olbrzymich i włochatych pająków. Ale może przesadzam, jestem w końcu tylko kobietą.
No, to krzyż na drogę, siekiera w plecy. Wstawię się za Tobą u Odyna. Howgh!

POKÓJ DO ZAJĘCIA OD GRUDNIA!
Zainteresowanych proszę o kontakt!
Nr. kom. 508 064 351
GG 800604

Pisać i dzwonić jedynie po 18! Też należę do grona studentów, a zajęcia na które zdarza mi się czasami chodzić zaczynają się i kończą dosyć późno. ;)

Odnośnie kaucji – 500 zeta to jest dużo. Mogę się umówić z następcą, że MOJA kasa zostanie na miejscu, a dana osoba będzie mi co miesiąc spłacać nieco grosza.

PS. Po długich debatach z moimi przyszłymi byłymi współlokatorkami dowiedziałam się, że na moje miejsce poszukiwana jest tylko dziewczyna – siła wyższa.